Archiwum 07 listopada 2015


lis 07 2015 Od teorii do praktyki
Komentarze: 0

Objedzony orzechami, pestkami dyni (po których wyskoczyło mi coś na języku ;) postanowiłem wreszcie wcielić poznaną teorię w umiejętności praktyczne.


Na "pierwszy ogień"  poszła metoda skojarzeniowa. Jej prostota oraz możliwość szybkiego zastosowania skłoniła mnie do szybkiego jej wypróbowania oraz przedstawienia mojemu siedmioletniemu dziecku.

Moja żona a jej mama przygotowała dla Nas listę zakupów. Gdy już wiedzieliśmy na czym ta metoda polega poszło można powiedzieć z górki..


Moja córka jest w takim wieku, że wymyślanie absurdalnych oraz często bardzo śmiesznych historyjek to dla niej błahostka. Moja historyjka powstała trochę później...
Na liście zakupów było 14 pozycji zatem zaczęliśmy bardzo ambitnie (biorąc do sklepu kartkę z listą zakupów - tak na wszelki wypadek)


Po 30 minutach byliśmy na miejscu. Zapamiętałem 10 pozycji, Hania tylko lub aż 8... Doskonale zapamiętała początek listy, niestety przy końcu jej historyjka zaczęła na nowo żyć własnym życiem...


Niemniej jednak uważam, że przy odrobinie codziennego treningu dojdziemy do perfekcji.